Kosowo. Wpływ wojny w Ukrainie
na politykę Serbii

Pod koniec grudnia 2022 udało się zmniejszyć napięcie między Serbią a Kosowem, sytuacja jednak pozostaje nierozwiązana. Serbowie mieszkający w północnej części Kosowa nie akceptują istnienia tego państwa i kwestionują decyzje wprowadzające nowe tablice rejestracyjne czy dokumenty. Rząd w Prisztinie z kolei dąży do egzekwowania swych prerogatyw na całym terytorium Kosowa. Wojna w Ukrainie podsyca aspiracje Serbów, dlatego rok 2023 może przynieść poważny wzrost napięcia w tym regionie Europy.

31 lipca 2022 roku na granicy serbsko-kosowskiej w miejscowości Novi Pazar doszło do strzelaniny między nieznanym sprawcą, a kosowską policją. W pobliskiej Mitrovicy mieszkający tam Serbowie pobili Albańczyków i zablokowali dwa przejścia graniczne. Choć obyło się bez ofiar śmiertelnych sytuacja na linii Prisztina-Belgrad stawała się coraz bardziej napięta. A wszystko za sprawą chęci wprowadzenia kosowskich tablic rejestracyjnych w północnej części tego terytorium, zamieszkiwanej przez Serbów.

.

Chaos informacyjny

Na twitterze w sekcji trending pojawiło się ponad 250 tys. wpisów wokół sytuacji w Kosowie. Platformę zalały informacje o rzekomej wojnie, która rozpętała się między oboma państwami. Dezinformowali wszyscy – mieszkańcy regionu, trolle, politycy i celebryci, bo każdy miał coś do powiedzenia. Podawano fałszywe informacje o ofiarach cywilnych, o rannych Serbach czy żołnierzach kosowskich. Wklejano zdjęcia sprzed lat jako ilustracje do bieżących wydarzeń, robił to m.in. albański kaznodzieja Elvis Naçi, który ma ponad 1.2 mln obserwujących na instagramie.

O możliwości interwencji w wypadku narażenia bezpieczeństwa poinformował oddział NATO działający w ramach korpusu sił stabilizacyjnych ONZ (KFOR). Ukraiński deputowany Ołeksij Honczerenko wyraził gotowość interwencji swojego kraju w wypadku serbskiej agresji pomimo, że Ukraina nie uznaje niepodległości Kosowa.

Wszystko to wytworzyło wrażenie dramatyczności sytuacji, wiele osób myślało, że rozlanie się konfliktu na Bałkany jest niemalże nieuniknione. Tymczasem zaledwie dzień później doszło do niemal całkowitej deeskalacji w wyniku nacisku na władze Kosowa ze strony Wysokiego Przedstawiciela UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Rząd w Prisztinie zdecydował się wstrzymać decyzję o przymusowych zmianach serbskich tablic rejestracyjnych na kosowskie.

.

Znaczenie Kosowa dla Serbów

Dlaczego Kosowo jest dla Serbów tak kluczowe i z czego wynika konflikt serbsko-albański? Kosowo nie ma dużego ekonomicznego znaczenia jak Katalonia dla Hiszpanii – jego PKB to zaledwie 1/6 PKB Serbii. Nie leży także w strategicznym położeniu jak chiński Xinjang. Zajęcie Kosowa nie gwarantowałoby ani dostępu do morza ani do ważnego ośrodka handlowego. Warto jednak pamiętać, że znajduje się tu wiele cennych metali niezbędnych do produkcji elektroniki.

Wyjątkowe znaczenie Kosowa dla Serbów wynika z historii, bo Kosovo-Metohja jest kolebką ich państwa. Od XII wieku aż do wchłonięcia Serbii przez Imperium Osmańskie ziemie te wchodziły w obręb tzw. Starej Serbii. Kosowo z wysoko rozwiniętym górnictwem stanowiło centrum gospodarcze Królestwa i Cesarstwa Serbii, przez pewien okres było także centrum politycznym państwa do momentu przeniesienia stolicy przez Stefana Dušana do Skopie.

To właśnie na Kosowym Polu w 1389 roku rozegrała się najważniejsza bitwa w historii Serbii. Wojska tureckie rozgromiły wtedy koalicję Serbów i innych narodów bałkańskich, co otworzyło drogę do niemal 500-letniej dominacji osmańskiej nad regionem. Bitwa odcisnęła ogromne piętno na świadomości narodowej Serbów, jest do niej wiele odniesień w poezji ludowej, literaturze i sztuce. Pomimo, że z Turkami walczyli także Albańczycy czy Bułgarzy, Serbowie zawłaszczyli pamięć o Kosowym Polu i uczynili z bitwy symbol walki o swoją suwerenność.

W ciągu prawie 500 lat tureckiego panowania na Bałkanach zmieniła się struktura etniczna regionu. Albańczycy, w przeciwieństwie do ludności serbskiej, chętnie nawracali się na islam, przez co byli przez Turków faworyzowani, a ich osadnictwo w Kosowie wspierane. Jak pokazał spis z 1838 roku, Albańczycy w Kosowie byli już większością, stanowiąc 58% ludności. W 1878 roku Serbia odzyskała niepodległość, ale Kosowo pozostało jeszcze tureckie.  W 1905, u schyłku osmańskiego panowania, aż 65% ludności prowincji stanowili Albańczycy. W czasie wojen bałkańskich walczyli o połączenie z nowotworzonym państwem albańskim, lecz region ostatecznie trafił w ręce Królestwa Serbii (1913), przekształconego po zakończeniu I wojny światowej w królestwo SHS a potem w Jugosławię.

Po odzyskaniu Kosowa, Serbowie próbowali przeciwdziałać kilkusetletniej albanizacji tego regionu, co doprowadziło do prześladowań Albańczyków. Stopniowe sprowadzanie tam ludności serbskiej zatrzymała II Wojna Światowa. Kosowo znalazło się pod Włoską okupacją i zostało wcielone do „wielkiej Albanii”. Włosi tym samym dolali oliwy do ognia, wywołując napięcia na tle etnicznym.

Po wojnie i utworzeniu socjalistycznej Jugosławii, jej przywódca Josip Broz Tito czynił kroki, aby naprawić relacje między zwaśnionymi narodami, m.in. poprzez zagwarantowanie Kosowu autonomii w ramach Republiki Serbskiej. Jednak po jego śmierci to właśnie Kosowo stało się iskrą, która podpaliła jugosłowiańską federację. 23 kwietnia 1987 roku, podczas wizyty w Kosowie w obliczu albańskich represji na Serbach prezydent Jugosławii Slobodan Milošević zadeklarował: „Nikt już nie będzie Was bił”. Odebranie regionowi autonomii rozpoczęło lawinę wydarzeń, które w końcu doprowadziły do wojny.

Po rozpadzie Jugosławii ponad milion Serbów znalazło się w granicach Bośni i Hercegowiny na mocy porozumienia z Dayton (1995 rok). Jednocześnie, w Kosowie stali się mniejszością – stanowią zaledwie 1,5% z 2 milionowej populacji (spis z 2011 roku). Mieszkają na północny i w enklawach na południu i wschodzie. W 1999 roku, po amerykańsko-europejskiej operacji „Allied Force” Serbia zmuszona była wycofać się z Kosowa, nigdy jednak nie uznała jego niepodległości, proklamowanej w 2008 roku. To właśnie wtedy Serbowie zaczęli mieć niechętny stosunek do Zachodu i jeszcze bardziej zbliżyli się do Rosji – sojusznika od XIX wieku.

.

Relacje Serbii z Rosją

Carska Rosja, rywalizująca z Imperium Osmańskim, pomogła Serbii odzyskać niepodległość w 1878 roku. Potem, w wojnach bałkańskich stawała kilkukrotnie po jej stronie, by ująć się za nią po raz kolejny w roku 1914, kiedy Austro-Węgry wypowiedziały Serbom wojnę w odpowiedzi na zamach w Sarajewie. Rosja i Serbia do dziś pozostają w bardzo dobrych stosunkach. Serbia jest jedynym krajem europejskim, który wszedł do unii celnej w ramach Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EaUG) montowanej przez Rosję. Społeczeństwo serbskie nie popiera Ukrainy, co widać m.in. po prorosyjskich demonstracjach czy wiecach zbierających tysiące uczestników. Jednocześnie jednak Serbia jest krajem kandydującym do UE i ma ambicje zachowania bliskich relacji z Zachodem.

W interesie Rosji leży wykorzystanie serbskiego nacjonalizmu w Kosowie oraz działań separatystycznych władz Republiki Serbskiej – jednostki administracyjnej Bośni i Hercegowiny, utworzonej  w ramach porozumienia z Dayton kończącego wojnę w Jugosławii – do destabilizacji Bałkanów Zachodnich. Odwróciłoby to bowiem uwagę świata od Ukrainy, leżącej na rubieżach sojuszu północno-atlantyckiego, i przesunęło ją w kierunku Kosowa lub Bośni, leżących w samym centrum NATO. Gdy w marcu 2022 roku Bośnia i Hercegowina wyraziła chęć wejścia do sojuszu, ambasador rosyjski zaczął otwarcie grozić: „Jeśli Bośnia i Hercegowina zdecyduje się być stroną w jakiejś sprawie, to jest to jej wewnętrzna sprawa. Ale inną sprawą jest nasza reakcja”.

.

Republika Serbska a Serbia

Podstawowym narzędziem presji Rosji na Bośnię jest Milorad Dodik, lider Sojuszu Niezależnych Socjaldemokratów – partii o charakterze nacjonalistycznym, która rządzi w Republice Serbskiej. Od lat zmierza ona do oderwania się od państwa bośniackiego i integracji z Serbią. Christian Schmidt, wysoki przedstawiciel ONZ w Bośni i Hercegowinie, w raporcie z października 2021 roku informował, że dążenia Dodika do stworzenia osobnej armii, systemu skarbowego i sądownictwa w ramach Republiki Serbskiej, mogą doprowadzić do rozpadu Bośni i Hercegowiny. Taki przebieg zdarzeń byłby na rękę Rosji, rząd w Belgradzie jednak dystansuje się od takiej polityki ze względu na proces kandydowania do UE. Po niezwykle krytycznym wobec Dodika raporcie Schmidta, Serbia nie zareagowała i nie udzieliła wsparcia dyplomatycznego prezydentowi Republiki Serbskiej.

Serbska Partia Postępowa, kierowana przez prezydenta Aleksandra Vucica, współpracuje w pewnym stopniu z partiami promującymi serbski irredentyzm, jak bośniacki Sojusz Niezależnych Socjaldemokratów czy czarnogórska Nowa Serbska Demokracja, jednak na arenie międzynarodowej nie udziela im poparcia. Dobrym przykładem takiej polityki jest sprawa ustanowienia 9 stycznia jako święta Republiki Serbskiej.

W 2015 roku Trybunał  Konstytucyjny Bośni i Hercegowiny orzekł, że to niezgodne z konstytucją, ponieważ tego dnia wypadają prawosławne uroczystości ku czci św. Szczepana, więc obchodzenie tej daty jako państwowego święta może dyskryminować inne narodowości i wyznania federacji. Skłoniło to Dodika do zorganizowania referendum w tej sprawie, w którym przytłaczająca większość mieszkańców Republiki Serbskiej opowiedziała się za 9 stycznia. Zostało ono jednak skrytykowane nie tylko przez społeczność międzynarodową, ale także samą Serbię, jako naruszenie porozumienia z Dayton.

Prezydent Serbii Aleksandar Vučić, w przeciwieństwie do tego, czego oczekuje Putin, stara się kontynuować wcześniejszą politykę balansowania między Wschodem a Zachodem nawet w tak trudnych warunkach, jakie stawia przed nim wojna na Ukrainie. Dalej wierzy w przyszłą akcesję Serbii do UE oraz możliwość unikania napięć z Rosją. Pomimo ogólnej niechęci do państw Europy Zachodniej i USA, jaka jest obecna w społeczeństwie serbskim, głównym partnerem handlowym tego państwa pozostaje Unia Europejska (w 2021 roku ponad 60% obrotów). Perspektywa dołączenia do tej organizacji i związane z tym korzyści gospodarcze, finansowe i polityczne są nadal silnym magnesem.

Z punktu widzenia Serbii zaangażowanie się w konflikt z Bośnią czy z Kosowem byłoby oznaczałoby „spalenie mostów” jakie Belgrad stara się budować z Zachodem. Mogłoby także doprowadzić do akcji odwetowej w rodzaju Operacji Allied Force. Odizolowana od Rosji Serbia nie mogłaby liczyć na żadne wsparcie, stałaby się wasalem Kremla i pionkiem w jego grze. Taka perspektywa jest oczywiście nie do przyjęcia dla rządu w Belgradzie.

.

Stosunek Serbii do wojny w Ukrainie

Różnicę celów Serbii i Rosji uwidacznia inwazja na Ukrainę i uzasadnienie, jakim posługuje się Rosja, by ją usprawiedliwić – separatystyczne dążenia republik donieckiej i ługańskiej. Dla Serbii to nieakceptowalne, bo stanowiłoby precedens w kwestii Kosowa, starającego się o uznanie niepodległości. Belgrad uważa sprawę integralności terytorialnej państwa za ważniejszą od prawa do samostanowienia, dlatego solidaryzuje się z Ukrainą. Jak wyjaśniał były ambasador Serbii na Białorusi Srecko Đukić: „Moskwa podjęła prawdopodobnie decydujący krok w uznaniu Kosowa i z pewnością ułatwiła Waszyngtonowi i Zachodowi rozwiązanie tego problemu”.

Po tym, jak Rosja uznała niepodległość doniecka i ługańska, Serbia poinformowała prezydenta Zełeńskiego, że jest gotowa potępić działania rosyjskie, jeśli Ukraina potępi działania podjęte przez ONZ w Kosowie. Członkowie rządu serbskiego i lojalne władzom media podkreślały zaniepokojenie całą sytuacją. Premier Serbii Anna Brnabić stwierdziła otwarcie: „Rosja robi teraz wszystko to, co zrobił Serbom Zachód w 1999 i 2008 roku”.

Pomimo tego, rząd w Belgradzie nie może sobie pozwolić na obranie jednoznacznie prozachodniego kierunku ani na chociażby symboliczne sankcje wobec Rosji, bo poparłoby je zaledwie kilkanaście procent ludności. Nie gwarantowałoby to również zmiany w postrzeganiu Serbii na Zachodzie, ani przyspieszenia akcesji do struktur europejskich, a mogłyby narazić kraj na dużo silniejszą odpowiedź ze strony Moskwy. Rządzący Serbią zdają sobie sprawę z tego, że najlepszym wyjściem jest w tym momencie neutralność. Jednak zachowanie neutralności stanowi nie lada wyzwanie. Rząd nie tylko musi zmagać się z naciskiem ze strony swojego sojusznika i oczekiwaniami konfliktowo nastawionego społeczeństwa, ale także z rosnącymi naciskami Kosowa.

.

Polityka Serbii wobec Kosowa

Premier Kosowa Albin Kurti dąży do zaznaczenia odrębności i suwerenności swego kraju. Zamierza wykorzystać bliskie związki Serbii z Kremlem oraz serbski irredentyzm, by przedstawić ją jako agresora o zapędach imperialnych, przeciw któremu musi zostać podjęta interwencja. Kosowo informowało w marcu o rzekomej masowej mobilizacji, która miała zwiastować inwazję, do czego jednak nie doszło.

W styczniu 2022 roku Kurti nie zgodził się na zorganizowanie referendum wśród ludności serbskiej, ogłoszonego przez władze w Belgradzie. Stanowiło to zerwanie z wieloletnim precedensem udziału lokalnych Serbów w serbskiej polityce oraz organizowania wyborów i referendów na terenie Kosowa w neutralnej formule zaproponowanej przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).

Od tego czasu toczy się także spór o tablice rejestracyjne. Władze Kosowa chcą, by serbska mniejszość przestała używać tablic i dokumentów wydawanych przez władze serbskie. Reakcja Serbii pokazuje, że raczej nie dąży ona do eskalacji konfliktu na tym tle. W 2021 podobne tarcia graniczne trwały aż dwa tygodnie i wymagały użycia specjalnych jednostek policyjnych. Ani Serbia, ani Kosowo wtedy nie ustąpiły. W 2022 roku, wbrew szumowi medialnemu, napięcie zostało w miarę sprawnie rozładowane. Belgrad dążył do mediacji z udziałem wysokiego przedstawiciela do spraw zagranicznych UE, Josepa Borrella. Serbia zniosła wymóg  posiadania innych niż kosowskie dokumentów uprawniających do przekraczania granicy, podobne obietnice złożyło także Kosowo. Pomimo protestów Serbia zaakceptowała także decyzję o braku referendum na terenie Kosowa i zorganizowała dla tamtejszych Serbów osobne lokale wyborcze przy granicy.

Taka polityka rządu w Belgradzie spotyka się z powszechną krytyką obywateli Serbii, którzy ją odbierają jako ustępstwa wobec Kosowa. Obawiają się, że prezydent Vucic zmierza do uznania niepodległości Kosowa i odwrócenia się od Rosji. By temu przeciwdziałać, uspokajać nastroje społeczne oraz utrzymać wizerunek partii ludu, rządowa machina propagandowa przekazuje informacje, które obywatele chcą usłyszeć. Władze kreują pozytywny obraz Rosji, mówią o wsparciu Serbów przebywających poza ojczyzną i propagują treści antyzachodnie. Jednocześnie jednak, działania Belgradu świadczą o pragmatyzmie w obliczu konfliktu na Ukrainie oraz niechęci do rozszerzenia go na Bałkany.

Rosyjska inwazja nie zmieniła polityki balansowania między Wschodem a Zachodem prowadzonej przez rząd w Belgradzie. Głównym celem polityki zagranicznej Serbii pozostaje zachowanie neutralności w obliczu skomplikowanej sytuacji geopolitycznej, ale także wobec wyraźnego pobudzenia wśród Serbów i wzrostu tendencji prorosyjskich. Na to naklada się problem oczekiwań mniejszości serbskiej w Kosowie, które idą wbrew intencjom rządu w Prisztinie.

Sytuację rządu w Belgradzie dodatkowo komplikuje fakt, że opinia publiczna w Europie przyjęła narrację o serbskim wsparciu dla Rosji oraz jest bardziej wyczulona na możliwości eskalacji tego konfliktu, także na Bałkanach. Jednocześnie, prezydent Vucic zdaje sobie sprawę, że wykorzystanie serbskiego nacjonalizmu zarówno w Serbii jak i w Kosowie leży w interesie Moskwy, dlatego będzie się starał neutralizować wszelkie napięcia na tym tle, podkreślając przy tym, że nie dopuści do marginalizowania kosowskich Serbów.

.

Autor: Kajetan Milewski

.

W tekście wykorzystano następujące żródła i opracowania: