Kraje należące do grupy G-20 wytwarzają ponad 80 procent globalnego produktu brutto, są odpowiedzialne za 75 procent handlu a ich spotkania są obserwowane z dużą uwagą na całym świecie nie tylko przez polityków ale również przez biznes. Szczyt, który odbył się 15-16 listopada tego roku w Nusa Dua na Bali w Indonezji zdominowały dwa wydarzenia: poprzedzające szczyt spotkanie prezydenta USA, Joe Bidena z przewodniczącym Xi Jinpingiem oraz wojna w Ukrainie. Prezydent Rosji Putin nie zdecydował się na uczestnictwo, a goszcząca G-20 Indonezja miała zadanie niemal niewykonalne: przekonanie krajów najbogatszych do większego finansowania zarówno „włączającej odbudowy” świata po pandemii jak i walki ze zmianą klimatu w sytuacji, w której grozi nam globalna recesja.

Prezydent Indonezji, Joko Widodo rozpoczął szczyt G20 dramatycznym apelem: „Żeby ocalić  świat, nie mamy innego wyjścia jak tylko współpracować”. Te słowa wypływają z hasła tegorocznego spotkania: „Wspólna odbudowa – wspólna siła”. Jednak coraz trudniej o współpracę w polaryzującym się świecie, w którym konflikty stają się coraz częstsze a animozje pomiędzy dwoma największymi gospodarkami świata: USA i Chinami – coraz ostrzejsze. Ponadto, pandemia Covid-19, wojna ukraińska i kryzys energetyczny przyczyniły się do dynamicznego wzrostu inflacji w skali globalnej. Koszty utrzymania (w tym ogrzewania) zwiększają się dramatycznie zarówno w krajach rozwijających się jak i tych rozwiniętych. Lęk przed zimą widoczny jest zatem nie tylko w ogarniętej wojną Ukrainie. Poza tym, skutki zmian klimatycznych nieco odsunięte w cień zainteresowania wskutek pandemii i inwazji Rosji na Ukrainę stają się bardziej jeszcze odczuwalne w krajach globalnego Południa i wymagają natychmiastowego działania. Towarzyszy temu wszystkiemu również kryzys żywnościowy, który najdotkliwiej dotyka właśnie kraje najuboższe.

 

 

BIDEN I XI: ODRZUCENIE GRÓŹB ATAKÓW JĄDROWYCH

Problemy, przed którymi stoi świat nie mogą być rozwiązane bez współpracy pomiędzy dwoma najpotężniejszymi mocarstwami świata: USA i Chinami. Tym bardziej obecnie, w dobie wojny w Ukrainie i nałożenia się na siebie wielu skomplikowanych kryzysów o skali ponadregionalnej, które dotykają również same Chiny. Władze chińskie doświadczają obecnie efektów swojej polityki „zero Covidu” i bezwzględnych „lockdownów” utrzymywanych miesiącami w wielomilionowych  metropoliach tego kraju. Protesty w Szanghaju, Pekinie czy w Urumqi – stolicy autonomicznego regionu Xinjiang – ukazują presję społeczną o niełatwych do przewidzenia konsekwencjach. Trzygodzinne spotkanie przywódców USA, Joe Bidena i Chin – Xi Jinpinga tuż przed rozpoczęciem szczytu G-20 było konieczne ze względu na wciąż toczącą się wojnę handlową pomiędzy Waszyngtonem, napięciami wokół Tajwanu, Korei Północnej a także zagrożeń związanych z wojną ukraińską. Szczególnym powodem do niepokoju w tej ostatniej kwestii są oczywiście powtarzające się sugestie, płynące z Kremla o możliwości użycia broni jądrowej przez Rosję. Pod tym względem rozmowa obu przywódców przyniosła oczekiwane, stanowcze oświadczenie: „wojna nuklearna nigdy nie powinna być prowadzona i nigdy nie może być wygrana”. Biden i Xi podkreślili swój sprzeciw wobec ewentualnego użycia lub groźby użycia broni jądrowej na Ukrainie.

To pierwsze od początku pandemii Covid-19 spotkanie nie przyniosło jakiegoś przełomu w relacjach Waszyngton – Pekin, czego zresztą nikt nie oczekiwał. Prezydent USA stwierdził wyraźnie, że „Stany Zjednoczone będą nadal energicznie konkurować z ChRL, w tym poprzez inwestowanie w źródła siły w kraju oraz łączenie wysiłków z sojusznikami i partnerami na całym świecie.” Xi ze swojej strony nazwał Tajwan „pierwszą czerwoną linią”, której nie wolno przekraczać w stosunkach pomiędzy obu krajami.  Uwaga ta ma szczególne znaczenie w kontekście tegorocznych wizyt wysokiego szczebla władz amerykańskich w Tajpej, w tym przede wszystkim Nancy Pelosi – Speaker Izby Reprezentantów, która przybyła na Tajwan na początku sierpnia. Pomimo zachowania twardych pozycji przez obie strony, na uwagę zasługuje stwierdzenie Joe Bidena, że „współzawodnictwo nie powinno przerodzić się w konflikt, oraz że Stany Zjednoczone i Chiny muszą zarządzać wzajemną konkurencją w sposób odpowiedzialny i utrzymywać otwarte linie komunikacji”. W ślad za tą zapowiedzią na początku przyszłego roku Pekin odwiedzi sekretarz stanu USA, Antony Blinken, który ma pomóc wprowadzać w życie ten właśnie model relacji obu supermocarstw. Nie oznacza to jednak, że dynamika stosunków chińsko-amerykańskich ma szansę się zmienić. Jeśli w Chinach nie nastąpią radykalna transformacja systemowa – a obecnych protestów nie lekceważąc, nie należy jednocześnie przeceniać – to Waszyngton i Pekin pozostaną na kursie kolizyjnym, współpracując jednak na tych polach, na których jest to możliwe, na przykład w kwestiach związanych z ochroną klimatu i globalnych problemach zdrowia.

 

 

WOJNA W UKRAINIE I KRYZYS ŻYWNOŚCIOWY

Indonezyjska prezydencja w G-20 oparta była na tradycyjnym dla polityki zagranicznej tego kraju „niezaangażowaniu” w konflikty zbrojne i rywalizację bloków politycznych, sięgającym  jeszcze słynnej afro-azjatyckiej konferencji w Bandung w 1955 r.

Władze indonezyjskie wbrew sugestiom Zachodu i Ukrainy zaprosiły prezydenta Rosji Władimira Putina do udziału w szczycie na Bali. Jednocześnie zaproszony został prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, choć Ukraina nie należy do G-20. Ostatecznie jednak przywódca Rosji nie przyjechał do Indonezji, reprezentował go natomiast minister spraw zagranicznych  Sergej Ławrow. Zełenski wziął udział w szczycie poprzez łącze wideo i zaproponował 10-punktową „formułę pokoju” w Ukrainie, która obejmuje zarówno wycofanie wojsk rosyjskich ze wszystkich okupowanych terytoriów jak i „bezpieczeństwo radiacyjne” w elektrowni atomowej w Zaporożu. Prezydent Ukrainy wezwał do zakończenia wojny „sprawiedliwie i na podstawie Karty Narodów Zjednoczonych i prawa międzynarodowego”. Odniósł się przy tym do Rosji jako do „państwa terrorystycznego” w związku z pociskiem, który spadł na terytorium Polski w Przewodowie na Lubelszczyźnie, zabijając dwie osoby. Wciąż trwają badania, mające na celu ustalenie okoliczności zdarzenia. Prezydent Andrzej Duda stwierdził zaś, że „był to tragiczny wypadek, który zaistniał z winy rosyjskiej”.

 

 

Sprawa wojny ukraińsko-rosyjskiej nie została oceniona jednolicie przez uczestników szczytu G-20. Goszcząca szczyt Indonezja zajęła stanowisko pragmatyczne i zarazem ambiwalentne, nawołując do jedności, i skupiając się na skutkach wojny związanych z kryzysem żywnościowym i energetycznym. Tuż przed szczytem G-20 odbyło się w Nusa Dua Forum Bezpieczeństwa Żywnościowego, w którym uczestniczył także prezydent Joko Widodo. W opinii uczestników Forum, kryzys żywnościowy wynika zarówno z inwazji Rosji na Ukrainę jak i z innych konfliktów zbrojnych, które dotknęły świat w ostatniej dekadzie – od Syrii i Iraku po wojnę z terroryzmem w Nigerii. To zresztą nie jedyne przyczyny problemów z wyżywieniem, które coraz bardziej nękają społeczność międzynarodową, szczególnie kraje rozwijające się globalnego Południa. Problem jest wieloaspektowy i jak zauważył  Cary Fowler – Specjalny wysłannik administracji USA ds. globalnego bezpieczeństwa żywnościowego – obejmuje takie zjawiska, jak „zmiana klimatu, dotkliwe susze, zakłócenia spowodowane przez COVID-19, wysokie ceny nawozów i paliw, niedawne ograniczenia w handlu i konflikty. Wszystkie te czynniki przyczyniają się do sytuacji, jaką mamy dzisiaj, i to sprawia, że ten konkretny światowy kryzys żywnościowy jest wyjątkowy”.

 

 

Uczestniczący w szczycie G-20 premier Indii, Narendra Modi przedstawił stanowisko zgodne z pozycją reprezentowaną przez ten kraj od samego początku wojny, nawołując do zawieszenia broni i rozwiązań dyplomatycznych. Indie unikają potępienia Rosji atak na Ukrainę, co wynika zarówno z tradycyjnej polityki zagranicznej New Delhi jak i trwających dziesięciolecia powiązań strategicznych i gospodarczych z Moskwą. Podobnie przywódca Chin – Xi Jinping, który nie nawiązał w swoim przesłaniu do uczestników spotkania do wojny w Ukrainie, wezwał natomiast do „zwiększenia globalnej solidarności” biorącej pod uwagę „wspólną przyszłość ludzkości”. Nie stanowiło to niespodzianki, gdyż Pekin i Moskwę łączy swoisty sojusz wymierzony w Stany Zjednoczone, choć z drugiej strony Chiny nie udzielają Kremlowi takiej pomocy, która mogłaby naruszać sankcje nałożone na Rosję przez Zachód.

Sprawa wojny w Ukrainie była – zgodnie z wypowiedzią prezydenta Indonezji Joko Widodo – najbardziej kontrowersyjną i dyskutowaną częścią wspólnej deklaracji przywódców G-20.  Ostatecznie uzgodniono treść mówiącą, że „Większość państw członkowskich zdecydowanie potępiła wojnę na Ukrainie i uczestnicy podkreślili, że powoduje ona ogromne ludzkie cierpienie i pogłębia istniejące słabości światowej gospodarki”. Jednak równocześnie deklaracja zawiera passus o tym, że „Były inne poglądy i różne oceny sytuacji i sankcji”.

Przywódcy zgodnie natomiast opowiedzieli się za działaniami, które znajdowały się w centrum zainteresowania prezydencji indonezyjskiej i dotyczyły wspomnianego już wcześniej kryzysu żywnościowego. Deklaracja końcowa szczytu G-20 stwierdza: „Zobowiązujemy się do podjęcia pilnych działań w celu ratowania życia, zapobiegania głodowi i niedożywieniu, w szczególności w celu zajęcia się największymi problemami krajów rozwijających się, oraz do wezwania do przyspieszonej transformacji w kierunku zrównoważonego i odpornego rolnictwa i systemów żywnościowych oraz łańcuchów dostaw.”

Najpilniejszym zadaniem wynikającym z deklaracji przyjętej przez liderów najzasobniejszych krajów świata jest utrzymanie a tam gdzie to koniecznie odblokowanie łańcuchów dostaw żywności. Wojna w Ukrainie, a konkretnie blokada nałożona na ukraińskie porty czarnomorskie przez Moskwę, przyczyniła się do zerwania łańcuchów dostaw i dramatycznego wzrostu cen żywności w krajach najbiedniejszych od Libanu po Róg Afryki. Uczestnicy szczytu poparli działania dyplomatyczne ONZ i Turcji mające na celu pełne uwolnienie eksportu zboża ukraińskiego poprzez uruchomienie bezpiecznego korytarza humanitarnego na Morzu Czarnym. Sukces tych wysiłków zależeć jednak będzie od działań Rosji, która pod różnymi pretekstami utrudniała transport ukraińskiego zboża odbywający się od lipca b.r. na podstawie umowy zawartej wówczas przy mediacji Narodów Zjednoczonych i Ankary.

 

 

Z drugiej jednak strony, poza apelem zawartym w deklaracji szczyt nie przyniósł nowych rozwiązań ani idei w zakresie choćby prób systematycznego rozwiązania narastającego problemu głodu na świecie. Powstaje wrażenie, że nic się od lat nie zmienia, i że klub krajów, który przecież sam obejmuje 60 procent światowej populacji nie ma w rzeczywistości wiele do zaoferowania Afryce i innym regionom globalnego Południa.

ZMIANY KLIMATYCZNE

Niewiele więcej osiągnięto pod względem walki ze zmianami klimatycznymi. Wartym jednak odnotowania faktem jest zgoda przywódców G20 na kontynuowanie wysiłków w celu  ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5 stopnia Celsjusza. Oznacza to  podtrzymanie celu założonego  jeszcze w Paryskim Porozumieniu klimatycznym z 2015 r. Dzięki temu owocniejsze okazały się negocjacje podczas odbywającej się w tym samym czasie Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP 27 ) w Egipcie, gdzie powtórzono to samo zobowiązanie, a przede wszystkim osiągnięto porozumienie w sprawie zapewnienia finansowania „strat i szkód” krajom najbardziej podatnym na zagrożenia związane z klęskami klimatycznymi.

Dla samej Indonezji i jej problemów związanych z energetyką i klimatem spotkanie na Bali był o tyle owocne, że  Japonia i Stany Zjednoczone wystąpiły z inicjatywą zgromadzenia 20 mld dolarów w celu umożliwienia temu krajowi łatwiejszej transformacji energetycznej, w tym zamknięcia elektrowni węglowych i przyspieszenia o siedem lat dojścia do szczytu emisji gazów cieplarnianych, co obecnie planuje się na 2030 r. Projekt ten będzie realizowany w ramach „Partnerstwa na rzecz Globalnej Infrastruktury i Inwestycji” (PGII), które ma na celu „przyspieszenie inwestycji w wysokiej jakości infrastrukturę w krajach o niskich i średnich dochodach na całym świecie oraz wzmocnienie światowej gospodarki.” Warto zwrócić przy tym uwagę, że w projekty PGII zaangażowana jest również Unia Europejska, a inicjatywa ta została uruchomiona w czerwcu 2022 r. na szczycie przywódców G-7.

 

 

CZY G-20 MA PRZYSZŁOŚĆ?

Joko Widodo – prezydent Indonezji i gospodarz szczytu G-20 zdawał sobie w pełni sprawę z geopolitycznych uwarunkowań i ograniczeń tegorocznego spotkania. Jak sam stwierdził: „Rozumiem, że potrzebujemy ogromnego wysiłku, aby móc usiąść razem w tej sali”.

 Inwazja Rosji na Ukrainę oraz geostrategiczna rywalizacja chińsko-amerykańska stanowią poważną przeszkodę dla efektywności tego forum w próbach rozwiązywania globalnych, długofalowych problemów. Jednym z najważniejszych jest ocieplanie się klimatu, które wpływa na zwiększanie się nierówności pomiędzy krajami bogatymi a biednymi, stanowi czynnik w coraz większym stopniu pobudzający migracje, a także destabilizuje sytuację wewnętrzną m.in. krajów Afryki Subsaharyjskiej.

Nadzieje gospodarzy szczytu G-20, który odbył się w połowie listopada 2022 r. w Indonezji na wykroczenie poza uwarunkowania geopolityczne okazały się płonne.  To samo – bądź jeszcze trudniejsze – wyzwanie stoi przed Indiami. Następne spotkanie przywódców G-20 odbędzie się bowiem we wrześniu 2023 r. w Pragati Maidan, New Delhi.

autor:  dr Bruno Surdel, analityk, Centrum Stosunków Międzynarodowych

 

 

[evc_interactive_banner type=”classic” custom_link=”url:https%3A%2F%2Fmastersandrobots.tech%2F|||”]