Rząd brytyjski nie był przygotowany na negatywny wynik referendum, dopiero post factum zaczął się zastanawiać, jak przeprowadzić Brexit. Stąd też Wielkiej Brytanii jest na rękę opóźnianie procedury wyjścia. Natomiast z punktu widzenia UE jest zupełnie odwrotnie. To dziwny stan, kiedy kraj członkowski uczestniczący w pracach wszystkich instytucji wspólnotowych za chwilę zacznie wychodzenie z Unii. Negocjacje będą prowadzone po jednej stronie przez Brytyjczyków, a po drugiej – przez instytucje UE, w których też są Brytyjczycy. Z punktu widzenia Europy im szybciej to się zakończy, tym lepiej, bo musimy rozmawiać o przyszłości Unii – powiedziała dr Małgorzata Bonikowska, prezes CSM, na antenie radiowej Jedynki.