Przemówienie prezydenta Bidena było bardzo ważne głównie ze względu na kontekst: wojnę oraz całe jego wcześniejsze europejskie tour (G7, NATO, UE). Nie wniosło jednak jakiejś nowej politycznej koncepcji na przyszłość, ani nie przedstawiło jakiegoś konkretu, który stanowiłby krok do przodu – powiedział Dr Bartłomiej E. Nowak, ekspert CSM, w „Faktach po Południu” i “Faktach o Świecie” TVN24 o przemówieniu prezydenta USA Joe Bidena w Warszawie.
Koncepcja konfliktu demokracji z systemami autorytarnymi była przedstawiona przez Joe Bidena jeszcze w trakcie kampanii wyborczej na urząd prezydenta. Oryginalnie pochodzi zaś od prezydenta Woodrow Wilsona, jeszcze przed zakończeniem I wojny światowej. Co ważne, Biden mówił o tym konflikcie w kategoriach „długiego trwania”, starał się na nowo zdefiniować cel demokratycznej, transatlantyckiej wspólnoty. W tym tygodniu w Brukseli przekonał się bowiem, że utrzymanie jedności Zachodu wcale nie jest ani proste, ani oczywiste. Nie ma np. konsensu w sprawie kolejnej rundy sankcji czy potrzeby szybkich i bolesnych działań w polityce energetycznej. A jeśli dojdzie do jakichkolwiek poważniejszych negocjacji pokojowych, to Rosja z pewnością jako cenę wyznaczy wycofanie części sankcji, licząc na podział państw Zachodu. Charakterystyczne, że Biden powiedział dzisiaj, choć nie padło to w samym przemówieniu, że Ameryka nie może izolować się od Europy, co jest chyba wyraźną lekcją już od czasów azjatyckiego „piwotu” Baracka Obamy (czy też zwrotu ku Azji) – dodał.