Z punktu widzenia prawnego można by pewnie szukać rożnych kombinacji, które pozwoliłyby Davidowi Cameronowi nie posłuchać wyników głosowania mieszkańców Wysp, ale z punktu widzenia funkcjonowania demokratycznego państwa jest to niewyobrażalne, by rząd czy parlament zagłosował przeciw woli większości narodu. To byłoby zaprzeczeniem demokracji. Z drugiej zaś strony, To co może się zdarzyć, to bardzo powolne wychodzenie Wielkiej Brytanii z UE oraz próba powtórzenia referendum. W historii Unii Europejskiej były już takie przypadki. – mówi dr Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, w wywiadzie dla Innpoland.pl.
Wychodzi się bowiem z założenia, że to bardzo poważna decyzja, więc czasem warto zapytać społeczeństwa jeszcze raz. W Wielkiej Brytanii jest jeszcze kwestia Szkocji, która jest zdecydowanie pro-unijna. To może być więc pretekstem do powtórzenia referendum, bo Szkoci będą woleli oderwać się od Zjednoczonego Królestwa niż od Unii Europejskiej. A Anglicy nie chcą niepodległości Szkocji i mogliby zagłosować za pozostaniem w Unii Europejskiej, gdyby miała być zagrożona spójność terytorialna ich państwa. – dodała dr Bonikowska.