Konferencja na szczycie NATO miała prawdziwie dziwny przebieg. Szefostwo Sojuszu, zdając sobie sprawę z dwuznacznego stosunku prezydenta Trumpa, chciało przede wszystkim uniknąć otwartego konfliktu. Udało się to tylko częściowo, zwłaszcza po przemówieniu prezydenta USA, który domagał się zwiększenia poziomu wydatków na obronność, a jednocześnie po raz pierwszy w historii powstrzymał się przed powołaniem się na artykuł 5 jako podstawy Sojuszu. Na dodatek Trump nie mówił o Rosji jako o ważnym zagrożeniu. W konsekwencji spotkanie tylko umocniło wzajemne uprzedzenia i nie przyczyniło się do rozwiązania różnic.
Dopiero po konferencji czołowi doradcy Trumpa doprecyzowali stanowisko USA w kwestii roli Rosji i utrzymania sankcji wobec Moskwy – ocenił Eugeniusz Smolar, ekspert CSM i członek Rady naszej Fundacji, na antenie radia TOK FM.