Od początku września 2022 liderzy Indyjskiego Kongresu Narodowego (IKN) przemierzają pieszo kraj pod hasłem „zjednoczmy Indie”. Spotykają się ze swymi sympatykami i próbują odzyskać popularność.
Tak zwana „yatra” czyli marsz odbywa się przez cały subkontynent od Kanyakumari, najbardziej na południu kraju aż po północne krańce w Dżammu-Kaszmirze. Jest oznaką gwałtownego przebudzenia się partii kongresowej po latach inercji i stratach w wyniku przegrywanych kolejnych wyborów, zarówno na szczeblu centralnym jak i w wielu stanach.[1]
Trasa Yatry
Yatra
Yatry w Indiach mają już swoją tradycję, sięgającą czasów panowania brytyjskiego. Kiedyś ich zadaniem było mobilizowanie ludności przeciwko kolonialnej władzy brytyjskiej, a w niepodległych Indiach, organizowali je indywidualni liderzy czy partie popularyzujące swoje idee i programy, zwłaszcza w okresach przed kolejnymi wyborami.
Można tu wymienić między innymi słynny marsz solny Mahatmy Gandhiego z lat 30-tych, długoletni marsz Vinoba Bhave na rzecz przekazania ziemi najbiedniejszym przez wielkich latyfundystów, marsze Janata Party z 1983 roku, czy pro-kongresowe marsze Rajiva Gandhiego na przełomie lat 80/90tych, a także w Andhra Pradesh marsze Reddich (ojciec po niej został premierem stanu w 2003 r. a później jego syn po marszu w 2009 zdobył to samo stanowisko), czy widowiskową yatrę Mammaty Bannerdżi w wózku inwalidzkim w Zach. Bengalu, konkurencyjną dla marszu BJP. Niektóre dały organizatorom zwycięstwa wyborcze i stanowiska w rządzie, inne, jak w przypadku Rajiva Gandhiego, nie przyniosły oczekiwanych wyników.[2]
Yatry zorganizowane przez BJP w latach 90-tych zaprocentowały wygranymi wyborami w latach 2014 i 2019. Kongres, dotychczasowy hegemon na scenie politycznej utracił wtedy władzę na rzecz BJP. Po raz pierwszy od 1947 roku pojedyncza partia zdobyła zdecydowaną większość w Lok Sabha (Izbie Niższej parlamentu) i może samodzielnie rządzić. Był to przełom w najnowszej historii indyjskiej demokracji.
Obecnie, dwa lata przed następnymi wyborami do parlamentu, podnosi się temperatura debat politycznych zarówno w samej stolicy jak i na szczeblach regionalnych. Większych i mniejszych partii jest wystarczająco dużo, by emocje rozkładały się po całych Indiach, przy czym Kongres stara się, by ludzie wbili sobie w pamięć, że walkę o władzę toczą jedynie dwaj najważniejsi adwersarze IKN i BJP. Kongresowi pozostało niewiele czasu na przygotowania. Co więcej w trakcie obecnej yatry trwa nadal exodus znaczniejszych członków Kongresu albo do BJP albo odstępcy tworzą własne ugrupowania polityczne.
Indyjski Kongres Narodowy
Opozycyjny obecnie Kongres to najdłużej istniejąca w Indiach partia polityczna, licząca 137 lat, założona za panowania brytyjskiego pod koniec XIX wieku[3]; jej sukcesy w doprowadzeniu do niepodległości Indii są ogólnie uznane. Kongres od początku tworzył wizję Indii w oparciu o ideały demokracji westminsterskiej, Indii sekularnych, przezwyciężających podziały kastowe. Wprowadzał do obiegu społecznego nowe wówczas pojęcia odnoszące się do ustroju politycznego państwa takie jak liberalizm, czy demokratyczne wybory.
Długoletnie rządy Kongresu, najczęściej samodzielne, zakończyły się upadkiem i przejęciem władzy przez stosunkowo młodą, 42-letnią partię BJP[4]. Także protoplastów BJP odnajdujemy w czasach kolonialnych. Budowana przez nich od dziesięcioleci wizja Indii przemawiała do ludności językiem zrozumiałym, odnoszącym się do tradycji kulturowych i religii hinduistycznej, wyznawanej przez większość ludności kraju. Ideologię BJP określa się obecnie lapidarnie hindutwą, hinduskością, w której zogniskowały się wszelkie nurty kulturowego nacjonalizmu hinduskiego.[5]
Obecny marsz kongresowy o nazwie Bharat Jodo Yatra (marsz na rzecz jedności Indii) partia dedykuje zwalczaniu hindutwy. Kongres twierdzi, że rozbija ona jedność Indii, stąd też slogan marszu, który wymierzony jest przeciwko polityce „dziel i rządź” uprawianej przez BJP. Kongres podkreśla, że jest to ideologia niebezpieczna dla zachowania spokoju społecznego i podważająca bezpieczeństwo kulturowe kraju.
Fenomen dominacji BJP na scenie politycznej Indii wyrósł na przekonaniu wyborców, że oferowana im wizja Indii jest alternatywą dla sekularnej wizji Kongresu. Wizja państwa hinduskiego („hindu rasztry”), jaką propaguje BJP odnosi się przede wszystkim do wyznawców hinduizmu. Swój kapitał polityczny BJP budowała od dziesięcioleci. Dużą rolę spełniła yatra zorganizowana wprawdzie już dawno, bo w 1990 roku na rzecz odbudowy świątyni hinduskiej Ram Mandir w Ajodhji, ale jej skutki nadal procentują.
Liderzy BJP użyli wówczas bardzo nośnej argumentacji, że miejsce urodzin legendarnego bóstwa Ramy w Ajodhji zostało zbezczeszczone przez najeźdźców muzułmańskich, którzy zniszczyli istniejącą tam świątynię poświęconą Ramie i postawili na tym miejscu meczet ku czci swego władcy Babura. Scenarzysta yatry ubrał liderów i ich pojazdy w kolorystykę bohaterów ze znanych powszechnie eposów Ramayany i Mahabharaty, upowszechnianych wtedy także w kinach i TV. Sugestywność przekazu przenosiła wyobraźnię ludności ku przyszłości, obiecując powrót do „złotego” okresu dziejów Indii, sprzed podboju muzułmańskiego, Indii zjednoczonych wokół wartości hinduskich i budowaniu hindu rasztry.[6] Wprawdzie był to obraz Indii bardziej wyobrażeniowy niż realny, bardziej filmowy niż prawdziwy, ale spełnił oczekiwania zwolenników i wyznawców BJP. Przesłanie BJP zostało bowiem podchwycone przez tłumy zwolenników partii i aktywistów zwłaszcza ze Światowego Kongresu Hindusów (VHP)[7], wojowniczej odnogi partii, którzy z wielkim entuzjazmem i przekonaniem w ciągu kilku godzin uporali się i zburzyli, tę NB starą i opuszczoną przez wyznawców budowlę, obiecując odbudowanie na tym miejscu świątyni Ramy.
Nic, jak podobne wydarzenie nie przekonuje lepiej, że BJP jest partią wiarygodną, dotrzymującą programów wyborczych. To wydarzenie na trwałe zapisało się w pamięci zwolenników BJP. Z drugiej zaś strony wywołało i nadal wznieca fale sprzeciwu i obaw. BJP mimo to znajduje nadal bardzo szeroki odzew nie tylko wśród zwykłych mas ludności, ale jej ideologia znalazła pozytywny odbiór we wpływowych kręgach indyjskiego biznesu, które wspomagają finansowo i materialnie BJP.
Walka wyborcza
Między obu adwersarzami, IKN i BJP, jest jednak granica trudna do pokonania. BJP wzrastała na przekonaniu, że kultura Indii jest z gruntu hinduistyczna, co powoduje, że kongresowej idei „jedności w różnorodności”, bliskiej nurtom sekularnym, nie da się wpisać w ideę Indii budowanej przez BJP. Dlatego też kontestowanie i przełamanie wiodącej roli BJP w polityce indyjskiej jest szczególnie trudne, bo rządzący z dużą umiejętnością uciszają głosy krytyczne, posługując się w tym celu rozbudowywaną siecią agencji rządowych szczególnie bacznie obserwujących opozycję, a dzięki kultywowaniu hinduskiego elektoratu doprowadzili do przytłaczających zwycięstw wyborczych w latach 2014 i 2019.
Kongres, mimo wielu niepowodzeń na przełomie lat 80-tych / 90-tych, nie zszedł całkiem ze sceny politycznej. Jednak utkwienie na wiele lat w swego rodzaju samozadowoleniu i nie reagowaniu na tracenie władzy sprawiły, że BJP urosła i może sobie obecnie pozwolić na samodzielne rządy. Kongres ma zatem wiele do odrobienia, jeśli chce powrotu na scenę polityczną kraju i do władzy w wyborach w 2024 roku.[8]
Kongresowi przywódcy liczą, że obecna yatra, wielki marsz przez cały subkontynent, jaki zainicjowali w dniu 7 września, zwróci uwagę mieszkańców Indii, że Kongres żyje i ma do zaofiarowania idee jednoczące ludność kraju. Trasa marszu przebiega przez 12 stanów, w których są jeszcze zwolennicy Kongresu. Stąd nadzieje, że mogą się oni stać zaczynem odbudowy partii. Nie jest to zadanie ani proste ani łatwe. Okres rządów BJP jest wprawdzie oceniany często bardzo krytycznie przez wiele środowisk politycznych kraju, ale w sumie Indyjska Partia Ludowa i sam premier Modi, cieszą się nadal dużym poparciem rzesz ludności.
Kongresmenom chodzi także o to, by przywrócić nazwisku Gandhich znaczenie polityczne. Przez dziesięciolecia bowiem kierowali oni Kongresem i utrzymywali władzę w oparciu o charyzmat tak znanych liderów jak Gandhi czy Nehru. Oczekują więc, że w tej kampanii yatrowej Rahul Gandhi na nowo zaistnieje na scenie politycznej mimo mocno nadwyrężonego własnego wizerunku medialnego. Marsz ma zatem na celu odbudowę pozycji lidera partii, którego słabnąca rola w polityce wywołała też porażki partii kongresowej. Bezpośrednie kontakty z mieszkańcami mają przełamać blokady medialne Kongresu, jakich doświadcza od dłuższego już czasu, wskutek polityki informacyjnej BJP. Nie można przecież pominąć efektu jaki zawsze wywiera na ludziach wędrujący pieszo lider komunikujący się na żywo z ludnością, reagujący w czasie realnym na ich pytania, czy zaczepki.
Yatrę Kongres ogłosił spontanicznie, pod wpływem potrzeby chwili. Może dlatego jej symboliczny slogan zawieszony gdzieś w przestrzeni propagandowej nie „chodzi po ziemi”. Trudno odnaleźć w haśle „zjednoczmy Indie” przesłanie programowe, z którego wyborca mógłby odczytać plan działań Kongresu, program „wojownika”, dążącego do zwycięstwa w nadchodzących wyborach, uzdrowienia życia gospodarczego kraju i przeobrażenia sceny politycznej. Ludzie oczekują konkretów, w tym przede wszystkim poprawy jakości życia. Tymczasem Kongres nie potrafi wznieść się ponad ogólniki i jest to niewątpliwie jedna ze słabości tej yatry.
Dlatego też partii rządzącej BJP łatwo przychodzi kreowanie w mediach wizerunku Kongresu jako grupy elitarnej, dla wybranych, o słabych związkach z ogółem ludności, nie rozumiejącego problemów kraju i nie podejmującego faktycznych działań, by je rozwiązywać. Kongres w tym medialnym obrazie zupełnie się oderwał od realiów życia, co w dużej mierze jest prawdziwe.
Wielką niewiadomą pozostaje zatem czy ta yatra przyniesie oczekiwany przez Kongres wynik, czy pieszym marszem, nawet trwającym 150 dni na dystansie ponad 3.500 km, można przekonać na nowo wyborców do Kongresu?
Wprawdzie skuteczność wielu poprzednich podobnych marszów przekładała się zarówno na wyniki wyborów jak i na wizerunkowość poszczególnych liderów z różnych ugrupowań politycznych, ale trudno o optymizm jedynie na podstawie historycznych już osiągnięć poprzedników i ich marszów w nowej sytuacji, także geopolitycznej w jakiej znajdują się Indie obecnie.
Dużą rolę w dochodzeniu do władzy BJP odegrał też obecny premier Narendra Modi, który zrobił budzącą podziw karierę od chłopca sprzedającego herbatę w swoim rodzinnym stanie Gudżeracie po pozycję kierowniczą kraju, gdy został premierem Indii. Jego rząd ma silne poparcie społeczeństwa. Modi budował swój wizerunek uczestnicząc w starannie dobranych wydarzeniach publicznych. Dzięki swej charyzmie i popularności, jaką pozyskiwał częstymi i emocjonalnymi wystąpieniami, zdobył większość parlamentarną, a w swych kampaniach niejednokrotnie „przejechał się po” Kongresie, jako partii polityków skorumpowanych, wykorzystujących swą władzę dla celów egoistycznych.
Z pewnością Yatra Rahula nie jest wygodna dla partii rządzącej. Dlatego BJP nie jest bezczynna i na bieżąco próbuje negatywnie wpływać na medialny obraz yatry.[9]
Polityzacja hinduizmu.
Słabością wizerunkową Kongresu jest także jego sekularyzm. Kongres był przez dziesiątki lat w awangardzie sekularyzowania Indii. Uparte trzymanie się tego typu myślenia pokazało, nie tylko Kongresowi, że sekularyzm, nawet wpisany do konstytucji Indii nie stał się jakimś remedium na wygaszanie wzajemnej wrogości między różnymi grupami etnicznymi czy religijnymi. Wydaje się, że sekularyzm w Indiach się przeżył, bo nie trafił do mas ludności, poza niektórymi zwesternizowanymi grupami inteligencji indyjskiej. Arogancja jego zwolenników znacznie osłabiła jego oddziaływanie. Jej szczytem były rządy Indiry Gandhi, a zwłaszcza atak na sikhijską Złotą świątynię w Amritsarze.
Nie dziwi więc, że wszedł w to miejsce religijny nacjonalizm hinduski. W Indiach polityzacja religii była od dawna środkiem mobilizacji mas, choć nosiła zawsze ryzyko wzniecenia napięć między grupami religijnymi.
Skutki polityzacji religii po 1947 są liczne. To właśnie BJP i jej zwolennicy najczęściej wywoływali konflikty, gwałtowne i pociągające za sobą liczne ofiary w ludziach. Jednym z przykładów były i są zdarzające się nadal manifestacje przeciwko zabijaniu krów. Są one czasem inspirowane przez tzw. świętych mężów, sadhu, obrońców tradycji, jak siebie określają, a czasem wybuchają spontanicznie.
Hindutwa może być odbierana jako atrakcyjna w swej prostocie, odwołuje się bowiem do prostego podziału na to co jest dobre a co złe, co czarne a co białe. W tej właśnie konwencji powstał ostatnio bardzo głośny film bollywoodzki „Brahmastra”. Jest to opowieść ze świata mitologii hinduskiej o zmaganiach między siłami zła, obdarzonymi śmiercionośną bronią (astra) i gotowymi zniszczyć życie ziemskie, a bóstwami będącymi uosobieniem dobra, pragnącymi ocalić życie i świat. Zapewne twórcy tego filmu wpisali się może nie całkiem bezwiednie w kulturowy nurt upowszechnianej przez partię rządzącą ideologii, ale siła oddziaływania tego rodzaju przekazu jest oczywista, skoro dla mas ludności w Indiach filmowa rzeczywistość jest bardzo ważna, bo osłania bolączki życia codziennego.
Kongres nie może się teraz całkiem izolować od hinduistycznych treści w swoich enuncjacjach programowych, by nie wypaść w oczach opinii rzesz ludności jako przeciwnik religii hinduskiej i tradycji większości, a zarazem nie ustawić się w pozycji niechętnej mniejszościom. Kongresowy model sekularyzmu nie różnił się w swej istocie od rozwiązań przyjętych w innych krajach, tj. uznania istnienia różnych religii i jej miejsca w życiu społecznym. Dlatego na przykład w trakcie narastającego konfliktu hindusko-muzułmańskiego wywołanego przez zburzenie meczetu w Ajodhji wypowiadał się niejasno, nie potępił wprost sprawców tego wydarzenia czy BJP. Sam Rahul i kongresmeni wraz z Sonią Gandhi zaczęli wtedy nawiedzać świątynie hinduistyczne, pokazując, że nie są im obojętne tradycje hinduskie.
Rahul i kierownictwo Kongresu oczekują obecnie przyłączenia się do ich yatry ludzi, którym nie podoba się propagowany przez BJP obraz Indii jako „Hindu Rasztra”. Muszą jednak odnosić się do wartości hinduistycznych i wyrażać swój stosunek do nich. Propagowany przez Kongres obrazek Rahula maszerującego z dziewczynką muzułmanką miał zwrócić uwagę na tolerancyjność Kongresu, uspokoić nastroje muzułmanów indyjskich, że ze strony Kongresu nie zagraża im wykluczenie ze społeczeństwa indyjskiego. Czy Kongres zdoła w tym czasie wypracować nową własną wizję Indii, ani nadmiernie sekularną ani nazbyt religijną, nie wiadomo.
W chwili obecnej w indyjskiej polityce toczy się także batalia między dwiema zdawałoby się różnymi wizjami Indii, zwesternizowanym i sekularystycznym krajem o jaki dopomina się Kongres, a Indiami opartymi na kulturowych i religijnych wartościach, które zdaniem Indyjskiej Partii Ludowej są realnym tworzywem Indii. Obie wizje mówią o budowie nowoczesnego i silnego państwa, które walczy o należne jej miejsce w Azji i świecie. Wydaje się, że obie wizje w coraz mniejszym stopniu się wykluczają mimo pozorów różnic, które wynikają z bardzo bogatego zaplecza historycznego i politycznego Indii. Walory Indii polegają też na rozwiniętym systemie demokratycznym, w którego mechanizmy wchodzą wszystkie odłamy życia politycznego. Dziesiątki partii politycznych uczestniczących w wyborach i działających na co dzień w poszczególnych stanach i w parlamencie krajowym dają obraz tego bogactwa jakim dysponuje indyjska demokracja. Yatra kongresowa ma się dobrze, ale jej pozytywne wyniki dla Kongresu są trudne do przewidzenia.
Argumentacja przedwyborcza.
Tymczasem niełatwa sytuacja gospodarcza w Indiach rodzi rozmaite napięcia, rosną rozpiętości między bogatymi i biednymi; gospodarka nadal jest niestabilna, chwiejna, dochodzi do tego polaryzacja społeczeństwa na tle religijnym i dyskryminacja kastowa, a te zwłaszcza zjawiska, znane od dawna, są nadal widoczne, tu się niewiele zmieniło. Modi i jego partia starają się wypunktować osiągnięcia, jak zajęcie w bieżącym roku piątego miejsca w światowym rankingu największych gospodarek i zajęcie miejsca Wielkiej Brytanii, czy wysoki, blisko 25% wkład Indii do gospodarki światowej. Dane statystyczne mówiące o rozwoju państwa drażnią jednak mieszkańców, którzy w tymże państwie biednieją, a Indie zajmują dopiero 142 pod względem PNB na 1 mieszkańca. Modi nie radzi sobie z bezrobociem oraz wzrostem cen na paliwa i żywność. Poza tym atmosfera strachu wzniecana co jakiś czas napięciami muzułmańsko-hinduskimi przypisywana jest też jego partii.
Modi broni się podkreślając zasługi w zakresie poprawy higieny życia (słynne już hasło budowy tysięcy toalet zwłaszcza na wsi), zwiększenia dostępu do gazu kuchennego oraz do wody pitnej dla coraz większych rzesz ludności, wprowadzania ubezpieczeń zdrowotnych i poprawy warunków mieszkaniowych, czy transportu miejskiego (vide oddane ostatnio do użytku, zbudowane w rekordowym tempie kilkunastu miesięcy, liczące 32 km metro, w Ahmedabadzie, stolicy rodzinnego stanie premiera Modiego). Propaganda Kongresu usiłuje zniweczyć ten wizerunek BJP.
Zainicjowana już teraz, yatrą Kongresu, walka wyborcza toczyć się będzie na szerokiej płaszczyźnie światopoglądowej i gospodarczej. Tematy dopiero są definiowane przez oba ugrupowania. Wszyscy liczą na swoje atuty i wytykają wzajemnie błędy w polityce krajowej.
Autor: dr Tomasz Gerlach, ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych
[1] Warto przypomnieć, że po kilku dziesięcioleciach nieprzerwanej władzy, Kongres zaczął ja tracić od końca lat 80 na rzecz Indyjskiej Partii Ludowej BJP, która od ostatnich wyborów w 2019 roku rządzi w koalicji z partiami sojuszniczymi w ramach National Democratic Alliance. Opozycyjny Kongres zawiązał sojusze w ramach United Progressive Alliance.
[2] Chodzi o przegraną walkę o władzę w 1989 i 1990 r.
[3] 28 grudnia 1885 roku.
[4] 6 kwietnia 1980 roku.
[5] Organizacja skupiająca wszelkie odłamy nacjonalistów hinduskich wspierających BJP nazywana jest popularnie Sangh Pariwar (Rodzina Rashtriya Swayamsevak Sangh), która obejmuje BJP, Vishwa Hindu Parishad (Swiatowy Kongres Hindusów), Akhil Bharatiya Vidyarthi Parishad (Ogólnoindyjski Kongres Studencki), Bajrang Dal (Brygada Hanumana), Bharaitiya Kisan Sangh (Indyjski Związek Chłopski).
[6] Inne Yatry BJP: 1991 r. BJP Yatra po Ram yatrze; w 2011 r. Ekta Yatras, dwa polityczne marsze; w 2017 roku 4-fazowa Paruvarthan Yatra. Yatry kończyly się w Kaszmirze.
[7] Aktywiści VHP często sięgają po środki przemocy w argumentacji politycznej, tym łatwiej ich się używa do podobnych aktów gwałtu nie tylko wobec muzułmanów, ale tez wobec indyjskich chrześcijan.
[8] Ówczesna prasa informowała miedzy innymi o wielu aferach korupcyjnych Kongresu (organizacja Igrzysk Olimpijskich, przyznawaniu koncesji wydobywczych i wielu innych) i niepowodzeniach gospodarczych.
[9] Vide kampania Arvind Kajriwala „Make India No.1” – która ma zakłócić yatrę. Dr Sambit Patra, jeden z rzeczników BJP obserwuje przebieg Yatry i jak wielu podobnych mu działaczy BJP stara się wyeksponować wszelkie słabości czy „wpadki” Rahula czy organizatorów yatry jakie pojawiają się „po drodze”.
[evc_interactive_banner type=”classic” custom_link=”url:https%3A%2F%2Fmastersandrobots.tech%2F|||”]