Weszłam tam z duszą na ramieniu. To wybuchowa mieszanka narodowości, kultur i interesów, poczekalnia, a nie miejsce do życia. Pomieszkujący tam całymi miesiącami mężczyźni (kobiety i dzieci są w innym miejscu) nie chcą się stamtąd ruszyć w nadziei, że „złapią okazję” i przedostaną się jakoś do Wielkiej Brytanii. Śpią w namiotach lub budkach skleconych z desek, a poszczególne narodowości trzymają się razem. W tej „dżungli”, jak nazywają obóz okoliczni mieszkańcy, nie ma warunków do normalnej egzystencji, więc o agresję czy bójkę nietrudno. – tak dr Małgorzata Bonikowska skomentowała doniesienia o wybuchu zamieszek w obozie dla uchodźców w Calais.
Powodem może być chęć zdobycia papierosów czy pożywienia, bo punktów zaopatrzenia w obozie jest mało. Nie ma też co robić, jedynym celem jest wyczekiwanie. – dodała Bonikowska.